Dziennik (nie)budowy, czyli rzecz o tym, jak się zmienia perspektywa, kiedy życiem człowieka rządzić zaczyna dwustuletni dom.

Wszystkie występujące w tej historii postacie są fikcyjne, a wszelkie podobieństwo osób, zdarzeń i miejsc-czysto przypadkowe.

piątek, 12 września 2014

Ciągle pada.

Ciągle pada, to ciągle pompujemy wodę. Z wykopów i ze studni, tej, co to ma związek z drenażem.
Byliśmy tacy sprytni i chcieliśmy zaoszczędzić na murowanie i inne dachy, później i kiedyś-tam zrobić odpływ do rowu, ale okazało się, że sorry Vintetou, albo robimy odpływ teraz, już, albo przez najbliższe pół roku (kłopotnicka pora deszczowa) codziennie po 4 (słownie: cztery) godziny pompujemy wodę. Zewsząd.
Pompowanie wody to bardzo przyjemna czynność, szczególnie, gdy alternatywę dla zagospodarowania tego czasu stanowi pisanie mejli w stu językach, ale "ale".
Oczywiście ponieważ ciągle pada, czekamy aż przestanie, bo co z tego, że W., wykonawca, zrobi wykop, jeżeli deszcz czym prędzej go, ten wykop, spłucze, spłyci i w ogóle zniweluje. Opad ma też negatywny wpływ na zasypywanie ścian fundamentów. Ani kopać w tej glinie,ani zasypywać, bo się klei do łopaty, ani po tym skakać, żeby ubić.

Z serii nie ma tego złego:
gdy doszliśmy to pewnej wprawy w pompowaniu, okazało się, że mamy trochę czasu na ogarnięcie obejścia. Konstruujemy nowe, piękne sterty z odzyskanego materiału, mając jednocześnie nadzieję na odzyskanie ogródka. No i widzimy, że drenaż działa doskonale- także w obie strony, gdy się przepełni (przerzucone w poprzek budynku rury-bo tam bije takie ten, źródełko- chętnie oddają co nieco do fundamentowej dziury).


Jeżeli chodzi o kopalniane zapędy, to tak jakby nic ostatecznie się nie wyjaśniło.
Wróciła za to pobliska sprawa uranu.
Podjęliśmy refleksję na temat "a jeżeli jednak to zrobią, to co"?(Ale nie zrobią, dajcie spokój, nie zmuszą czterech tysięcy dusz do wyprowadzki.)
No chyba tu zostaniemy. Szczęśliwie niejacy PiM, po sąsiedzku, też zostaną - będziemy więc wspólnie spędzać radioaktywne wieczory i zakąszać je ołowianymi ogóreczkami ukiszonymi w kadmowej wodzie.
Jeach - nie ma tego złego.

5 komentarzy:

  1. Moze zdobyc juz teraz te olowiane ogoreczki i podeslac wlodarzom... zadzialaja?

    OdpowiedzUsuń
  2. PS
    to dlatego wokol tyle atrakcyjnych ofert nieruchomosci, ktore nas kusza?????
    A

    OdpowiedzUsuń
  3. teraz zamiast agro- będzie radioturystyka, też ładnie, a nawet ładniej brzmi:)
    pim

    OdpowiedzUsuń
  4. Nie łamcie się, dla odmiany będziemy Was zapraszać na wieczorowe posiadówy przy wiaterku z naszej uranowni.

    OdpowiedzUsuń
  5. Lemem powiało :) U niego były uranowe uszy, może być kadmowa woda :)

    OdpowiedzUsuń