Dziennik (nie)budowy, czyli rzecz o tym, jak się zmienia perspektywa, kiedy życiem człowieka rządzić zaczyna dwustuletni dom.

Wszystkie występujące w tej historii postacie są fikcyjne, a wszelkie podobieństwo osób, zdarzeń i miejsc-czysto przypadkowe.

niedziela, 22 kwietnia 2012

Prawie jak w tropikach, czyli gorący okres.

Są rzeczy, na które nie ma się wpływu. Niektóre z nich występują tuż za miedzą...

Sąsiad naszą propozycję skrócenia palmy o dwie głowy skwitował pełnym życzliwości (serio,serio), jednak niczego nie przesądzającym:"na jesieni się zobaczy".

Wizyty w Kłopotnicy spędzamy na konstruowaniu ażurowego ogrodzenia. Nie dysponujemy jednak nadmiarem czasu, który moglibyśmy w ten sposób spożytkować - nie mogąc się oprzeć wrażeniu, że TO (czyli remont) jeszcze potrwa, postanowiliśmy zrealizować jakiś procent idei Prywatnego Domu Kultury w innym miejscu. Wydaje nam się, że w maju otwieramy!

środa, 18 kwietnia 2012

Pani P. juz tu nie pracuje.

Pani P., doprowadziwszy naszą sprawę do końca, opuściła posterunek w UMIGu.
Dzisiaj już jej tam nie było, była natomiast informacja, że goniec przyniesie nam dokumenty, które zostały wysłane także do D., architekta.

D., architekt, sądził, że na warunki będziemy czekali kolejne pół roku... a tu taki psikus!
Jesteśmy szczęśliwi, że nie daliśmy się wpuścić wyżej wymienionemu w mnożenie projektów (na nasz koszt), mające na celu oszczędzanie czasu.
Nasza wdzięczność wobec Pani P. nie ma granic.

No i dzięki za obgryzanie paznokci oraz toasty:)

Teraz jeszcze uprawomocnienie się decyzji - dwa tygodnie.
Potem składanie wniosku o pozwolenie na budowę w wykonaniu D., architekta.(Czas trwania - nie do określenia.)
Następnie sześćdziesiąt dni czekania na pozwolenie.
I kolejne dwa tygodnie na uprawomocnienie się decyzji.

No to co? Czekamy dalej!

wtorek, 17 kwietnia 2012

Interes życia.





Tyle w kwestii ogrodzenia.

(Nie wiemy, czy zapadła decyzja w sprawie warunków zabudowy - zajmowaliśmy się dzisiaj raczej ciułaniem na dom, niż sprawdzaniem, czy w ogóle jest na co ciułać.)

poniedziałek, 16 kwietnia 2012

Cuda chodzą parami.

Nie dość, że nasze dziecko zostało pozytywnie rozpatrzone przez przedszkolną komisję rekrutacyjną, to jeszcze Pani P. była w pracy i powiedziała...że jutro będzie decyzja o warunkach zabudowy!

niedziela, 15 kwietnia 2012

O czekaniu.

9 marca D., architekt, złożył nowy wniosek o warunki zabudowy.
14 marca dostaliśmy zawiadomienie o wszczęciu postępowania.
29 marca otrzymaliśmy liczne(trzy) odpisy dokumentów wysłanych przez gminę tu i ówdzie.
Pierwsza połowa kwietnia przyniosła nam informację o urlopie i zamiarze odejścia z pracy pani P., która zajmuje się wyżej wymienionym zamieszaniem...

Czyżby... ?

sobota, 14 kwietnia 2012

Okno mu wypadło

temu domu.


Po stwierdzeniu powyższego faktu przesadziliśmy maliny, bo pewnego (prawdopodobnie dość odległego w czasie) dnia w miejscu, gdzie rosły, stała będzie kotłownia w formie tarasu.

Było nostalgicznie. (Spod ziemi wyszła ku nam butelka po mleku, przywołując wspomnienie dekielków w srebrno-pomarańczową i srebrno-fioletową kratkę.)



***

-Kiedyś to codziennie będziemy tu sobie chodzić...


-Nooo, za jakieś piętnaście lat...

poniedziałek, 2 kwietnia 2012

Było, jest i będzie.

(Oto dowód - brak sztachet przysłaniających widok w kierunku Grudzy), że zabytkowe sztachety, których Przemek chce użyć do zabawy w działkowca, nie są dwustuletnie.)















Fotografie retro trafił do nas dzięki uprzejmości Pani Marty i jej babci, Pani Anny (widocznej na tym zdjęciu), za których zgodą nastąpiła publikacja.