Trochę stęsknieni za remontem, (nie)naszą swojską hałdą śmieci z tapczanem uszczelniającym niegdyś poddasze w roli głównej , trochę zachęceni przejezdnością drogi, trochę (najbardziej) mając po drodze do pewnego wielkiego, niegdyś powiatowego miasta przejechaliśmy się wczoraj przez Kłopotnicę.
Oględziny posiadłości były dość pobieżne - umówieni "na godzinę"(niejedną) chcieliśmy ich dokonać z drogi. A z drogi domu prawie nie było widać, w gruncie rzeczy trudno było nawet dostrzec, że to rudera w stadium powolnego rozkładu - mgła zafundowała nam wizualizację efektu tych działań, co to ich na razie nie podejmujemy.
P.s.W Jeleniej, w pewnym bardzo dobrze zakonserwowanym domu, narodził się dość konkretny pomysł rozwiązania problemu zaśnieżonych okien połaciowych - nie mieć ich. Zbudujemy, zobaczymy.
Niemniej jednak przemkowa szczota przemawia do nas najbardziej. Trochę WF-u jeszcze nikomu nie zaszkodziło.
Dziennik (nie)budowy, czyli rzecz o tym, jak się zmienia perspektywa, kiedy życiem człowieka rządzić zaczyna dwustuletni dom.
Wszystkie występujące w tej historii postacie są fikcyjne, a wszelkie podobieństwo osób, zdarzeń i miejsc-czysto przypadkowe.
czwartek, 28 lutego 2013
wtorek, 26 lutego 2013
Zasadnicze pytanie.
Ponieważ postanowiliśmy w tym roku w sprawie niebudowy nie robić nic (poza, rzecz jasna, prowadzeniem eksperymentalnych upraw, które w dniu wielkiego otwarcia, czytaj: parapetówki, będą już całkiem imponującym ogrodem),
coraz częściej rozmawiamy o domu.
W zaistniałych (aczkolwiek odchodzących już w niepamięć) okolicznościach przyrody
pojawiła się pewna wątpliwość...
(Uwaga! Miłe naszym sercom Lobby Skansenowe ma szansę na zyskanie doskonałego argumentu.)
Jak, no jak odśnieża się okna połaciowe?
(Uwaga! Miłe naszym sercom Lobby Skansenowe ma szansę na zyskanie doskonałego argumentu.)
Jak, no jak odśnieża się okna połaciowe?
niedziela, 3 lutego 2013
Ostatnie tchnienie zimy.
Za moment będzie już można odtrąbić początek sezonu remontowego.
Przebiśniegi są? Są! Są też potężne kiełki tulipanów i innych wiechci.
(A w ramach niedotrzymywania postanowień noworocznych pojawiają się nawet myśli o rozbieraniu stodoły w celu pozyskania kamienia na ogrodzenie.)
Wczorajszy rekonesans (pierwszą wizytę na włościach od połowy grudnia) zakończyliśmy na herbatce u K. i M., a tam - A., któremu, można powiedzieć - od lat - machaliśmy w geście pozdrowienia, gdy przemykał szosą przy której stoją nasze domostwa.
Czasami tak bywa.
Człowiek jedzie szukać przebiśniegów, a znajduje...sołtysa.
P.s.W tak zwanym międzyczasie zdarzyło nam się też kilka innych, dobrych rzeczy.Między innymi wiadomość od przyszłych kłopotnickich sąsiadów, których jeszcze nie znamy i tajemnicza przesyłka od Czesława, którego zdecydowanie powinniśmy poznać.
Subskrybuj:
Posty (Atom)